
Dodano: 20 Styczeń 2022r. 19:39
„Zielony ład” czyli polityka klimatyczna Unii Europejskiej (UE) już doprowadziła do drastycznych podwyżek cen energii elektrycznej i gazu, zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego Polski, bankructw wielu firm energetycznych w UE i Wielkiej Brytanii, kryzysu energetycznego oraz inflacji niespotykanej od lat.
Żeby ocenić dlaczego ponosimy tak wielkie koszty polityki klimatycznej UE i czy warto je ponosić należy poznać poniższe fakty.
Na wstępnie należy się zastanowić jaki wpływ na ocieplenie klimatu ma człowiek. Wielu naukowców kwestionuje wpływ emisji CO2 na ocieplenie klimatu. Miedzy innymi Prof. Richard Lindzen, członek Amerykańskiej Akademii Nauk, zajmujący się fizyką atmosfery i meteorologią, nie pozostawia suchej nitki na oenzetowskim raporcie dotyczącym ocieplania się klimatu. Twierdzi, że alarmistyczny ton opracowania jest skandaliczny, a teoria o ocieplaniu się klimatu na świecie jest ”nonsensowna” i popierana fałszywymi założeniami i dowodami. Tłumaczy, że w teorii globalnego ocieplenia przypisuje się winę tylko jednemu z wielu elementów składowych klimatu – dwutlenkowi węgla. To jest myśl absurdalna… Dlatego Prezydent USA D.Tramp z polityki "zielonego ładu" się wycofał. Niestety w Europie eko-terroryści przekonali rządzących w Europie że mamy wpływ na ocieplenie klimatu i, że możemy nawet pozostając sami nakładać kaganiec w postaci opłat za CO2 na gospodarkę Unijną. Obrót uprawnieniami do emisji CO2 wystawiony został na wolny rynek i zaraz opanowali go spekulanci finansowi, przez co cena uprawnienia do 1 tony CO2 wzrosła z 6 euro w 2014 r. do blisko 100 euro pod koniec 2021 r.
Kilka faktów wprowadzających do tematu CO2.
Człowiek przez swoją działalność na ziemi emituje 4 % dwutlenku węgla (CO2). 96 % produkuje sama natura, najwięcej oceany. Z tych 4% procent Europa emituje 8 %. Najwięcej CO2 produkują Chiny, USA, Indie i Rosja (razem ponad 70 %). W tych krajach nie przejmują się CO2 i dalej inwestują a najtańsze elektrownie oparte na węglu. Europa wprowadzając jako jedyna opłaty za prawa do emisji CO2 sama podcina sobie gałęź na, której siedzi. Pierwsze symptomy tej bzdurnej polityki już mamy kryzys energetyczny, bardzo drogie nośniki energii , największa od kilkudziesięciu lat inflację, brak bezpieczeństwa energetycznego, groźba lockdownu.
Pod hasłem walki z ociepleniem klimatu w Europie odchodzi się od najtańszego źródła produkcji energii elektrycznej- węgla. Żeby produkcja energii z węgla stała się nieopłacalna od 2005 r. na terenie UE wprowadzono parapodatek, czyli opłaty za prawa do emisji dwutlenku węgla -CO2 (ETS ).Obecnie w Polsce 60 % ceny energii elektrycznej stanowią prawa do emisji CO2. Mimo tak wysokich opłat od ponad pół roku cena energii elektrycznej pochodzącej z węgla jest najtańsza w UE. Unijni reformatorzy zakładali, że alternatywą dla węgla w okresie przejściowym, do momentu całkowitego przejścia na Odnawialne Źródła Energi (OZE) miał być gaz. Rosja główny dostawca gazu dla Europy pod rządami Władimira Putina znając politykę energetyczną UE w 2021 r. stopniowo przykręcała kurek gazowy, co doprowadziło do oprożnienia magazynów gazowych i w konsekwencji doprowadzając do drastycznych podwyżek cen gazu ( w 2021 r. r. gaz podrożał o 700 %).
Ceny gazu i energii elektrycznej pod koniec 2021 i na początku 2022 r. osiągają niechlubne rekordy i doprowadzają do kryzysu energetycznego i gospodarczego w Europie. Pieniądze pozyskane z opłat za prawa do emisji CO 2 wracają w większości do budżetów poszczególnych krajów członkowskich, ale mogą być wydatkowane tylko na "zieloną politykę" UE. Ten system jest niekontrolowany, nieprzewidywalny, nie ma żadnych zabezpieczeń. Korzystają z niego instytucje finansowe i ci, którzy w żaden sposób nie uczestniczą i nie biorą odpowiedzialności za transformację energetyczną. ETS jest po prostu kolejnym narzędziem spekulacyjnym. Środków z ETS nie można przeznaczać na remonty, modernizację lub budowę nowych mocy wytwórczych pochodzących z węgla.
„Zielony ład” spowodował też to, że rozpoczęte już kilka lat temu budowy nowych węglowych bloków energetycznych spotkały się z odmową dalszego finansowania przez banki (większość z nich została sprzedana na początku transformacji ustrojowej w Polsce, i obecnie są to filie zachodnich banków). Jako przykład można podać przykład budowę nowego bloku w Elektrowni w Ostrołęce Mimo zainwestowania ponad 2 miliardów złotych, w związku z odmową dalszego finasowania przez banki trzeba było zaniechać dalszej budowy nowego węglowego bloku. Obecnie trwa tam proces przeprojektowywania bloku z węgla na importowany gaz. Tak zwane „czarne aktywa” w Grupach Energetycznych (kopalnie i elektrownie węglowe) są również powodem odmowy udzielania przez banki kredytów inwestycyjnych w PGE, Enea, Tauron, Energa. Stąd pojawił się pomysł wydzielania „czarnych aktywów” z Grup Energetycznych do nowego podmiotu Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Strona związkowa przedstawia NABE bardzo dosadnie- hospicjum. Z założenia „czarne aktywa” w NABE będą przynosić kolosalne straty. Ciekawe kto będzie je pokrywał? Jeżeli nikt ich nie pokryje NABE bardzo szybko zbankrutuje.
Za to jak grzyby po deszczu powstają za to instalacje fotowoltaiczne, i farmy wiatrowe. Podstawową wadą tych instalacji jest ich niestabilność. Brak jest magazynów energii. Pomija się ciemne strony energii pochodzącej z OZE ( zakłócenia w sieci emitowane przez mikro-instalacje fotowoltaiczne, coraz częstsze pożary takich instalacji -problemy z ich gaszeniem, konieczność utylizacji paneli słonecznych i akumulatorów po 15-20 latach eksploatacji, małe zasoby ziemi w zakresie pierwiastków rzadkich wykorzystywanych do produkcji OZE) Jak można zabezpieczyć bezpieczeństwo energetyczne kraju bazując na tak niestabilnych źródłach mocy? Obecnie w UE trwa dyskusja czy do zielonej energii można zaliczyć energetykę jądrową. Niemcy nie chcą jej zaliczyć do „zielonej energii”, dlatego pod koniec 2021 zamknęli 3 z 6 swoich elektrowni jądrowych. Pozostałe 3 mają zostać zamknięte pod koniec 2022 r.!!! Podobną politykę preferuje również Szwecja.Putin tylko zaciera ręce.
Rząd Polski planuje wybudowanie elektrowni jądrowej wybrano już nawet lokalizację Lubiatowo-Kopalino w gminie Choczewo w woj. Pomorskim. Planom budowy elektrowni jądrowych w Polsce sprzeciwia się strona niemiecka -nie po to zamykają swoje elektrownie jądrowe. W Polsce w jednym z ostatnich sondaży większość pytanych sprzeciwia się budowie elektrowni jądrowych (39% opowiedziało się za energetyką jądrową, a przeciwnych było 45%).
Czy Europie grozi BLOCKOUT?
Oprócz bardzo drogiej energii, inflacji, załamania gospodarczego, Europie grozi jeszcze większe zagrożenie czyli BLOCKOUT. Pierwsze przykłady braku mocy w systemach energetycznych w Europie mieliśmy już w 2021 r. Kilka przykładów:
W lutym 2021 r. w Szwecji zabrakło energii. Kraj ratował się m.in. importem "brudnej energii" z Polski. Szwecja w ostatnich latach zamykając elektrownie jądrowe zainwestowała w energetykę wiatrową i latem sprzedaje nadwyżkę zielonej energii. Problem jest jednak zimą, wtedy siłownie wiatrowe produkują jej relatywnie mało. W lutym 2021 r. zapotrzebowanie na energię elektryczną w Szwecji pobiło rekord zimy i w godzinach szczytu niedobór mocy wyniósł 1700 MW. Ratunkiem okazał się import "brudnej energii" z Polski, gdzie ponad 70 % generowanej mocy pochodzi z węgla.
W marcu 2021 r. zabrakło mocy w niemieckiej energetyce. Elektrownia węglowa Heyden, która została wygaszona na początku 2021 roku, musiała być od tego czasu włączana ponownie sześć razy. Jednostka wróciła do pracy, by zasilić system, w którym zabrakło energii z wiatru i słońca. Latem 2021 r. Niemcy trzykrotnie stawały przed groźbą wielkoskalowych przerw w dostawach prądu. Miało to miejsce 6, 12 i 25 czerwca 2021 r.. Sytuacja była poważna – w systemie pojawił się niedobór mocy, częstotliwość europejskiej sieci spadła, RFN musiała zaimportować moc z za granicy, między innymi z Polski. System energetyczny znalazł się w stanie krytycznym i otarł się o blackout. W szczycie zapotrzebowania zabrakło 6 GW mocy.
17 maja 2021 r. z powodu awarii w Elektrowni w Bełchatowie w polskim systemie energetycznym zabrakło 3900 MW mocy. Krajowy system energetyczny ratowano awaryjnym importem z Czech, Słowacji i Niemiec.
6 grudnia 2021r. w Polsce w związku ze zwiększonym zapotrzebowaniem na energię elektryczną wystąpiły trudności w zbilansowaniu krajowego systemu elektroenergetycznego ze względu na niską generację wiatrową oraz postoje awaryjne i remontowe kilku jednostek wytwórczych. Polski system ratowano importem energii ze Szwecji, Niemiec, Słowacji i Ukrainy. Szwedzi nie ratowali nas energią pochodzącą z OZE, ale uruchomili swoją rezerwową elektrownię na olej opałowy w Karlshamn. Deficyt mocy trwał 15 godzin, w szczycie osiągnął 1,2 GW. Tak dużego wolumenu energii nie importowaliśmy nigdy wcześniej.
W tym miejscu należy jeszcze przypomnieć wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE) z maja 2021 r. w/s zawieszeniu wydobycia w kopalni w Turowie ( skarga Czech dotycząca obniżenia poziomu wód gruntowych w pobliżu kopalni w Turowie). Gdyby Polska wykonała wyrok TSUE w polskim systemie energetycznym zabrakłoby 8 % mocy ( tyle stanowi w krajowym systemie energetycznym produkcja energii elektrycznej generowana przez Elektrownię Turów). Latem ten ubytek można by próbować ratować energią z OZE, ale co w zimie? ( latem w szczycie OZE w szczycie produkowało nawet 30 % krajowego systemu energetycznego, zimą ten współczynnik spada poniżej 10% !!!). Wykonanie tego wyroku wiązałoby się również z zagrożeniem zdrowia i życia okolicznych mieszkańców (brak energii elektrycznej, ciepłej wody i ogrzewania). Dzięki Bogu Polska nie wykonała tego wyroku i dlatego 20 września 2021r. TSUE nałożył na Polskę karę finansową, za to że nie zaprzestaliśmy wydobycia w kopalni w Turowie, a co by się z tym wiązało nie wyłączyliśmy elektrowni Turów. Kara w wysokości 500 tys. euro za każdy dzień pracy kopalni w Turowie naliczana jest od 20 września 2021 r. !!!
Podsumowując powyższe fakty, jeżeli polityka klimatyczna w Europie się nie zmieni nieuchronnie czeka nasz oprócz kryzysu gospodarczego również BLACKOUT (może jeszcze tej zimy)
Część państw w Europie (Austria, Niemcy, Hiszpania, Polska) przygotowują się do takiego scenariusza i ostrzega mieszkańców przed ryzykiem wystąpienia dłuższych przerw w dostępie do energii elektrycznej. Jednym z pierwszych krajów, który poruszyły temat blackoutu na szerszym forum, była Austria. W połowie listopada tamtejszy rząd przedstawił krótki (4-minutowy) film informacyjny, "przygotowujący" na ewentualną awarię zasilania w kraju. Link do filmu poniżej :
https://www.youtube.com/watch?v=mHWcOQ_7Y-U&t=19s
Dodatkowo austriackie władze opublikowały listę rzeczy niezbędnych w trakcie blackoutu. Jest na niej: -zapas wody pitnej,-latarka,-baterie,-zapałki,-radio tranzystorowe,-apteczka pierwszej pomocy,-żywność w puszkach.
Podobnie wygląda sytuacja w Niemczech. Wydział Ochrony Cywilnej Nadrenii Północnej-Westfalii zorganizował Dzień Wsparcia w Sytuacjach Kryzysowych pod hasłem "Blackout: co robić, gdy nic nie działa". Niemieccy eksperci doradzali, aby na długotrwałą przerwę w dostawie energii elektrycznej przygotować plecak dla każdego członka rodziny z odzieżą na 5 dni oraz artykułami, które mogą się przydać, tj.: żywnością z długim terminem ważności, środkami pierwszej pomocy oraz produktami higienicznymi.
W Polsce Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RCB) na swojej stronie internetowej umieściło też porady – jak radzić sobie i co robić na wypadek blackoutu.- Co zrobić: „Zabezpiecz się w: latarkę, świece, apteczkę i dokumenty trzymaj w łatwo dostępnym miejscu. Wyposaż się przenośną ładowarkę – tzw. POWERBANK. Przygotuj zapasy jedzenia, które nie wymaga prądu przy przechowywaniu i przygotowywaniu".
Ograniczmy jeszcze emisję matanu- ciąd dalszy "zielonego ładu"...
Niestety „elity” UE nie widzą problemu, i dalej brną w „zielony ład”. Kolejnym pomysłem eko-terrorystów jest ograniczenie emisji metanu. Przed rozpoczęciem szczytu klimatycznego COP26 odbywającego się pod koniec 2021 r., działająca przy ONZ Światowa Organizacja Meteorologiczna opublikowała niepokojący raport. Donosiła w nim, że w 2020 roku " mimo blokad wywołanych pandemią koronawirusa – stężenie gazów cieplarnianych w atmosferze osiągnęło rekordowy poziom". Cała polityka klimatyczna UE (kosztem gospodarki) nie przyniosła żadnego skutku. Najwięksi truciciele (Chiny, USA, Rosja, Indie) znaczącą zwiększyli emisję CO2!!!
Tempo wzrostu stężenia tych gazów cieplarnianych w roku 2020 było wyższe niż średnia roczna z lat 2011–2020.
Zwolennicy rewolucji klimatycznej wpadli na kolejny wspaniały pomysł „skoro globalne ograniczanie emisji EO2 nie przyniosło spodziewanych efektów, to należy skupić się na innym gazie cieplarnianym – metanie"
W 2017 r. globalne emisje metanu – zarówno ze źródeł naturalnych, jak i z działalności człowieka – sięgnęły 600 mln ton. Od początku lat dwutysięcznych roczne emisje rosły w tempie 9 % rocznie. To oznacza, że z każdym rokiem do atmosfery trafiało o 50 mln ton metanu więcej.
W ostatnich latach produkcja metanu najgwałtowniej wzrosła w Afryce i na Środkowym Wschodzie; w Chinach; w Południowej Azji i Oceanii. Każdy z tych trzech regionów w okresie 2000-2017 rocznie emitował o 10-15 mln ton metanu więcej. Zaraz za nimi znalazły się Stany Zjednoczone, gdzie co roku emitowano ok. 4,5 mln ton metanu więcej.
Polska jest liderem europejskiego rankingu państw emitujących najwięcej metanu głównie z kopalń. 70 proc. zbadanych wycieków metanu z kopalni miało miejsce w Polsce. Prawie 90 proc. tej emisji pochodzi z głębinowych kopalni węgla, reszta z obiektów odkrywkowych i tych, które zakończyły swoją działalność. Wprowadzenie dodatkowych opłat za emisję metanu doprowadziłoby do bankructwa większości kopalń w Polsce. Kwestia ograniczenia emisji metanu omawiana na zeszłorocznym szczycie klimatycznym COP26. Ponad 100 krajów zadeklarowało się do ograniczyć emisję metanu o 30 % do końca dekady. Jest to pomysł Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych pod rzadami nowego prezydenta J.Baidena. Podpisanie zobowiązania ogłosili prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Zobowiązania nie zdecydowały się natomiast podpisać Chiny, Rosja oraz Indie, znajdujące się wśród 5 największych emitentów metanu na świecie. Oprócz Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej zobowiązanie podpisały między innymi Indonezja, Kanada, Brazylia i Wielka Brytania. Prawdziwe spory o włączenie metanu do handlu emisjami dopiero przed nami. Ciekawe kiedy pojawi się pomysł płacenia za prawa do emisji metanu...
Inny "ciekawy" pomysł ogłosił Frans Timmermans, komisarz ds. klimatu proponuje nawet 300 euro za uprawnienie do 1 tony CO2, by przyspieszyć „zieloną rewolucję”.
Hipokryzję „elit walczących” z CO2 oraz bzdurne przepisy obnażają poniższe fakty:
W związku ze szczytem COP26 pod koniec 2021r. do Glasgow przyleciało ok. 400 prywatnych samolotów, przewożących głowy państw, miliarderów, liderów biznesu oraz celebrytów. Szacuje się, że ich łączne emisje wyniosły ok 13 tys. ton CO2. Przeciętny prywatny odrzutowiec emituje 2 tony dwutlenku węgla na każdą godzinę lotu. Tymczasem całkowity ślad węglowy przeciętnego obywatela wynosi około 8 ton rocznie. Prywatne samoloty są od 5 do 14 razy bardziej zanieczyszczające niż samoloty komercyjne w przeliczeniu na pasażera i aż 50 razy bardziej szkodliwe dla środowiska niż pociągi. Podczas szczytu w Glasgow rozmawiano też o tym, żeby transport lotniczy też ponosił kosztowne opłaty za emitowanie CO2. A tymczasem bzdurne przepisy zmuszają linie lotnicze do pustych lotów (bez pasażerów) tylko po to by nie stracić dostępu do lotnisk. Tylko linie Lufthansa wykonały 18 000 takich lotów !!!
Twierdzenie, że odnawialne źródła są w stanie konkurować cenowo na wolnorynkowych zasadach z energetyką opartą na paliwach kopalnych jest kłamstwem założycielskim „zielonej rewolucji”. Rzekoma konkurencyjność energii ze źródeł odnawialnych nie wytrzymuje konfrontacji z faktami nawet dziś, gdy system olbrzymich dopłat do OZE z jednej strony i równie wysokich parapodatków nałożonych na energetykę węglową z drugiej nie ma już z wolnym rynkiem kompletnie nic wspólnego. Produkcja energii z węgla dalej jest najtańsza (mimo, że 60% jej ceny stanowią w Polsce opłaty za prawa do emisji CO2)
W ciągu ostatnich dwóch dekad Berlin skutecznie narzucał swoją politykę klimatyczno-energetyczną całej UE. W pierwszej połowie 2020 roku prawie 52 % energii elektrycznej w Niemczech pochodziło z odnawialnych źródeł energii. Ale już w pierwszej połowie 2021 roku udział ten wynosił tylko 44 %, a w trzecim i czwartym kwartale nadal spadał. W RFN znacząco wzrósł również udział energii elektrycznej importowanej z zagranicy, wolumen wzrósł o 13,6 %. Niemcy jednak nadal eksportowały znacznie więcej energii elektrycznej niż importowały. Co jeszcze musi się stać by Niemcy, którzy decydują o polityce energetycznej w UE zrozumieli, że „zielona rewolucja” to droga do katastrofy gospodarczej całej UE.
Kto w Polsce odpowiada za obecny kryzys energetyczny, a co za tym idzie największą od lat inflację ( w grudniu 2021 r. wynosiła 8,6 % rok do roku.) ?
Fatalna dla Polski polityka klimatyczna UE rozpoczęła się za czasów premiera Tuska oraz premier Kopacz. Jednakże prawdą jest również, że kolejne elementy zaostrzania tej polityki były przyklepywane w Brukseli zarówno przez premier Szydło, jak i przez premiera Morawieckiego. Odpowiedzialność za to, co się teraz dzieje, ponoszą więc i jedni, i drudzy. Odpowiedzialność za przyjęcie chorej polityki klimatycznej rozkłada się na wszystkie rządy począwszy od 2005 r. czyli od wprowadzania Unijnego system handlu uprawnieniami do emisji.
Prześledźmy ważniejsze fakty związane z ETS w UE:
W 2008 r. Rząd Polski przyjął pakiet klimatyczny.. Po objęciu władzy przez koalicją PO-PSL Polska była jednym ze światowych liderów w redukcji CO2 i innych tzw. gazów cieplarnianych. Tę redukcję emisji zapisano w konwencji klimatycznej w protokole z Kioto, w którym ówczesny Rząd Polski zobowiązał się, że w latach 2008-2012 zmniejszy emisję CO 2 o 6% w stosunku do bazowego roku 1988. Tymczasem do roku 2005 Polska zmniejszyła emisję dwutlenku węgla o 31,9 % i stała się światowym liderem walki z tzw. ociepleniem klimatu. Tak się stało dlatego, że w wyniku transformacji gospodarczej "Balcerowicza” na potęgę likwidowano polskie przedsiębiorstwa lub je za bezcen sprzedawano. W związku z tym kominy przestały dymić, kotłownie opalane węglem i piece hut, cementowni i cukrowni wygaszano. Upadł wtedy cały tzw. przemysł terenowy w mniejszych miejscowościach łącznie z POM-ami i PGR-ami. Zostali tylko ludzie na bezrobociu. W taki sposób zmniejszono emisję CO2 o 1/3. I tak Polska wypracowała ogromny zapas emisyjny sięgający ponad 500 mln ton dwutlenku węgla. Już wtedy mogliśmy na tym zarobić, po ówczesnej cenie 16 euro za tonę CO2, przynajmniej 8 mld zł. Dzisiaj ta cena wzrosła i zysk z tego tytułu byłby wielokrotnie wyższy. Rząd premiera Tuska miał komfortową sytuację finansowo-gospodarczą. Mógł tą sytuację wykorzystać i zarobić wielkie miliardy na polityce klimatycznej. Do dzisiaj nie wiadomo dlaczego tego nie wykorzystał, a na konferencji w 2007 roku na Bali nie zajął w tej sprawie korzystnego dla Polski stanowiska. Premier Tusk zgodził się w Brukseli zmniejszyć emisję CO2 o 20% w latach 2013-2020, co okrzyknięto wielkim sukcesem. I może by tak było, gdyby, nie wyszły na jaw szczegóły. Polski rząd zgodził się, by poziom dwutlenku węgla liczyć od bazowego poziomu roku 2005. W ten sposób do obniżki emisji CO2 nie wliczono osiągniętej redukcji w latach 1988-2005,która to redukcja już wtedy osiągnęła 31,9 %. Dlaczego więc tak lekką ręką Premier Tusk przekreślił polski dorobek klimatyczny, na którym Polska by zarobiła wielkie miliardy? Jak by na sprawę nie patrzeć mielśmy do czynienia z działaniem na szkodę Polski.
Polska poniosła ogromne koszty balcerowiczowskiej restrukturyzacji obniżając przy okazji emisję gazów cieplarnianych i nic z tego nie zarobiła przez indolencję ówczesnego Rządu, a w dodatku musi teraz jeszcze kupować prawo do emisji CO2 które jak pokazała przyszłość podlega grze spekulacyjnej. Trudno logicznie wyjaśnić, dlaczego premier Polski nie zadbał o dorobek polityki klimatycznej i zdegradował Polskę z pozycji lidera ekologii do roli państwa frajerskiego, które już poniosło olbrzymie koszty restrukturyzacji i modernizacji całej gospodarki.
Założenia polityki klimatycznej zawarte w Konkluzji Rady Europy z 2007 roku podpisane przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, za rządów jego brata Jarosława, były dla Polski korzystniejsze, gdyż zawarta tam była zgoda UE na 20 %-towy cel redukcji CO2 przy czym cele redukcyjne miały być liczone względem poziomu emisji z roku 1990.!!! Postęp gospodarczy i tempo rozwoju UE powodowało w wielu krajach zachodnich rosnące zapotrzebowanie na coraz większe pakiety emisyjny CO2 a ta konkluzja Rady Europy dawała Polsce poważną przewagę konkurencyjną. Tego nasi zachodni sąsiedzi nie zaakceptowali i dogadali się z Premierem Tuskiem tyle, że z ogromną dla nas stratą przyjmując podstawę liczenia emisji CO2 z roku 2005.
W 2014 na szczycie UE roku rząd Ewy Kopacz zgodził się na Unijny Pakiet Klimatyczny. Przed szczytem UE wiele wskazywało na to, że porozumienia nie uda się osiągnąć. Jego zawetowaniem straszył głównie polski rząd, który wskazywał, że przyjęcie proponowanych przez Komisję Europejską celów klimatycznych na 2030 r. doprowadzi do wzrostu cen energii i pogorszenia się konkurencyjności naszej gospodarki. Ostatecznie, w zamian za pewne ustępstwa, Polska zgodziła się jednak na przyjęcie nowych zobowiązań w zakresie ochrony klimatu. Niekorzystny kompromis jest owocem spotkania, w którym uczestniczyła Ewa Kopacz, a także kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Francois Hollane oraz szef Rady Europejskiej Herman van Rompuy, którzy przekonali polską premier to poparcia unijnego porozumienia. Główny i najbardziej problematyczny cel został przyjęty. Sektory ujęte w systemie ETS będą musiały osiągnąć redukcję CO2 na poziomie 43% w porównaniu do 2005 r., a sektory nie objęte tym systemem będą musiały zredukować emisję CO2 o 30%. Premier Ewa Kopacz poinformowała, że takie ustalenia są gwarantem, że ceny energii w Polsce po 2019 r. nie wzrosną.
W grudniu 2020 r. Rząd Mateusza Morawieckiego na szczycie klimatycznym w Brukseli zgodził się na redukcję emisji CO2 o 55 proc. do 2030 w porównaniu do poziomu z 1990 roku, zamiast wcześniej uzgodnionych 40 procent. Porozumienie zakłada osiągnięcie zerowej emisji CO2 w 2050 roku. Ewentualne wyższe wydatki związane z systemem ETS miały być rekompensowane dodatkowymi środkami dla Polski na transformację energetyczną -około 230 mln. zł. Za wirtualną mamonę oddano suwerenność energetyczną Polski !!! Jak możemy to obecnie obserwować mamona nie trafia do Polski, bo podobno nie realizujemy tak zwanej „polityki praworządności” UE
Jak przeciwdziałać i wpływać na zmianę chorej polityki energetycznej UE.
Solidarność ostrzegała UE i kolejne rządy zarówno PO, jak i PIS, jakie będą skutki polityki klimatycznej UE dla naszego kraju. Na przestrzeni lat kierowaliśmy dziesiątki stanowisk i analiz w tej sprawie do kolejnych premierów i ministrów. Alarmowaliśmy, że rezygnacja z węgla doprowadzi do tego, że gaz ziemny zmonopolizuje energetykę w Europie, a co za tym idzie Unia zda się na łaskę Gazpromu i Putina. Mieliśmy rację. Dzisiaj Rosja gazowym szantażem trzyma za twarz całą Europę i winduje ceny gazu do najwyższych poziomów w historii.
Ostrzegaliśmy też do czego doprowadzi unijny system handlu uprawnieniami do emisji CO2. Że spowoduje on gigantyczne podwyżki cen energii, masowe bankructwa firm i ogromny wzrost ubóstwa. Z przykrością możemy stwierdzić, że po raz kolejny mieliśmy rację. Dzisiaj zwolennicy zielonego ładu otwarcie przyznają, że doprowadzi on do radykalnego obniżenia poziomu życia obywateli. Ale – jak dodają – tego wymaga rewolucja. Gdzie dzisiaj są ci wszyscy, którzy mówili, że zielona energia to tania energia?
Działania jakie podjęliśmy w celu obrony naszej gospodarki przed skutkami „zielonego ładu”:
W marcu 2020 r jako Solidarność wezwaliśmy do bezzwłocznego zawieszenia funkcjonowania europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji EU ETS oraz głębokiej rewizji dotychczasowej polityki energetycznej. Postulaty Związku nie zostały wtedy wsparte przez rząd M. Morawieckiego. W liście adresowanym do przewodniczącej Ursuli von der Leyen szef Solidarności Piotr Duda apelował o skoncentrowanie wszystkich wysiłków na ratowaniu unijnej gospodarki, która stoi przed zagrożeniem zapaści na niespotykaną skalę. W naszej ocenie jednym z kluczowych elementów pakietu stymulacyjnego dla unijnej gospodarki powinna być głęboka rewizja dotychczasowej polityki klimatyczno-energetycznej UE. Przede wszystkim należalo bezzwłocznie zawiesić funkcjonowanie europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji EU ETS.
To konieczne, aby tania i stabilna energia mogła być impulsem niezbędnym do odbudowy wzrostu gospodarczego po pandemii Covid 19. Szczególnie w przypadku krajów takich jak Polska. Trzeba także pamiętać, że system EU ETS obejmuje nie tylko energetykę. To również ogromne obciążenie dla przemysłów energochłonnych, w tym w szczególności hutnictwa, produkcji cementu i ceramiki, branży chemicznej czy papierniczej, a także sektora transportu lotniczego, który już dziś z powodu pandemii znalazł się na granicy bankructwa. Te branże zatrudniają w skali całej UE setki tysięcy pracowników. Każde miejsce pracy w przemyśle generuje dodatkowo kilka kolejnych etatów w jego otoczeniu: w usługach i transporcie.
Związek przypominał, że system EU ETS nie ma odpowiedników w innych rejonach świata, a Unia Europejska odpowiada zaledwie za 8 proc. globalnej emisji CO2. To powoduje, że jest politycznie osamotniona w swojej restrykcyjnej polityce klimatycznej. A w obliczu kryzysu taka postawa jest całkowicie nieuzasadniona. Według Solidarności konieczna była gruntowna rewizja Zielonego Ładu. Strategia OZE była tworzona w zupełnie innych realiach gospodarczych i jest niedostosowana do obecnych uwarunkowań.
W swoich działaniach nie ograniczaliśmy się tylko do pisania stanowisk. Mimo pandemii Covid 19 w Warszawie 9 czerwca 2021 zorganizowaliśmy kilkunastotysięczną manifestację w obronie Suwerenności Energetycznej Polski. Energetycy z całej Polski głównie z NZZ Solidarność stawili się w Warszawie by zaprotestować przeciwko polityce energetycznej UE, której bezkrytycznie poddaje się Rząd RP. Niestety nasze sygnały, że zbliżamy się do wielkiego kryzysu energetycznego, w tym również drastycznych podwyżek cen nośników energii pozostały bez odzewu.
Kolejną manifestacją zorganizowaną przez NSZZ Solidarność była ta w Luksemburgu zorganizowana 22 października 2021 r. Również tam wybrzmiał nas głos w sprawie utopijnej polityki klimatyczne UE. "HANDS OFF TURÓW"„WCZORAJ MOSKWA DZIŚ BRUKSELA SUWERENNOŚĆ NAM ODBIERA”" ŁAPY PRECZ OD POLSKIEJ ENERGETYKI" to tylko kilka z wielu haseł prezentowanych podczas naszego protesty . Podczas manifestacji Piotr Duda apelował miedzy innymi do premiera Mateusza Morawieckiego, aby w kwestii polityki klimatycznej nie robił ani jednego kroku w tył i bronił bezpieczeństwa energetycznego Polski. Niestety i ten protest nie wpłynął na zmianę polityki rządzących UE i Polską.
Dopiero 9 grudnia2021r. (cena opłat za CO2 zbliżała się 100 euro) rząd M. Morawieckiego próbując zapobiec zbliżającej się katastrofie energetycznej przeforsował w Sejmie uchwałę wzywającą UE do zawieszenia opłat za CO2. O dziwo przeciwko uchwale głosowało 122 posłów Koalicji Obywatelskiej , 46 Lewicy, 21 posłów Koalicji Polskiej oraz ośmioro posłów Polski 2050. Przeciw była także posłanka Porozumienia Magdalena Sroka. Tym osobom chyba tylko blockout przemówi do rozsądku. W uchwale Sejmu zawarto to co wielokrotnie sygnalizowaliśmy -system EU ETS, który powstał w 2005 roku, by doprowadzić do racjonalnego ekonomicznie i społecznie ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, nie spełnia swojego zadania. System stał się ogromnym zagrożeniem dla Polski po przyjęciu i wdrożeniu nowych narzędzi polityki klimatycznej, które Polska podpisem ówczesnego premiera Donalda Tuska zaakceptowała na szczycie Rady Europejskiej w marcu 2014 roku. „Spekulacyjna konstrukcja EU ETS prowadzi do bezprecedensowych wzrostów cen energii, co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski i całej Unii Europejskiej”
Kontynuując tą spóźnioną reakcję rządzących Polską, na początku stycznia bieżącego roku minister klimatu i środowiska Anna Moskwa poinformowała, że Polska złożyła do Komisji Europejskiej wniosek o kompleksową reformę systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 w systemie ETS.
Co dalej, jak ratować Polską Gospodarkę
Po pierwsze, należy wypowiedzieć lub zawiesić system handlu uprawnieniami do emisji CO2. Nie może on podlegać działaniom spekulacyjnym. Bez tego czeka nas gigantyczny krach gospodarczy. Zachowując własny surowiec energetyczny, możemy produkować tanią energię, być niezależnymi od rosyjskiego gazu, i tym samym zapewnić niezależność energetyczną Polski.
Doświadczenia 2021 r. jasno wskazuje na fakt, że gdyby nie polskie górnictwo i energetyka węglowa, w Polsce mogłoby zabraknąć energii, a jej ceny nie rosłyby dzisiaj o 24 %. dla odbiorców indywidualnych, ale o 100 % i więcej. Dzisiaj nikt nie jest w stanie zaprzeczyć, że dzięki węglowi Polska od niemal pół roku ma najtańszą energię w Europie. Górnicy pracują w weekendy i w nadgodzinach, żeby w elektrowniach i ciepłowniach nie zabrakło węgla. Kopalnia Lubelski Węgiel Bogdanka S.A. zakończyła rok 2021 ze sprzedażą przekraczającą 10 milionów ton węgla handlowego, jest to najwyższy wynik w całej historii kopalni. Obecnie elektrownie węglowe wykonują tylko awaryjne remonty, żeby osiągać maksymalne moce ze starych bloków energetycznych i zapewnić bezpieczeństwo energetyczne kraju. Tylko dzięki energetyce opartej na węglu udało się sprostać zwiększonemu zapotrzebowaniu na energię elektryczną w Polsce. W 2021 r. krajowe zapotrzebowanie na energię elektryczną wzrosło o 5,7 % względem roku ubiegłego. Dominujący udział w produkcji energii w grudniu 2021 r. miały elektrownie na węgiel (76 proc.) W 2021 r. w Polsce produkcja energii elektrycznej z węgla wzrosła, aż o 16 %. w stosunku do roku ubiegłego. Energia z gazu ziemnego pozostała na podobnym poziomie, tak samo jak zielona energia z elektrowni wiatrowych.
Po drugie rozwój OZE można pogodzić z energetyką konwencjonalną, w tym również opartą na węglu. Niestabilne źródła energii (OZE) nie mogą stanowić większości generowanej energii. Opieranie się tylko na takich źródłach OZE bez posiadania odpowiednich magazynów energii, musi doprowadzić do destabilizacji systemów energetycznych. Ograniczenie emisji CO2 można osiągać poprzez budowę nowych niskoemisyjnych bloków energetycznych opartych na węglu, oraz zalesianie nieużytków (zjawisko fotosyntezy). Jak wiadomo Polska posiada w UE najwięcej terenów leśnych -jest tak zwanymi PŁUCAMI EUROPY. W tym temacie jest wiele do zrobienia w pozostałych krajach UE. Niestety nieskutecznie do takiej polityki przekonywał rządzących UE zmarły 9.X.2019 były Minister Środowiska Prof. Jan Szyszko. Przytaczał wyniki badań naukowych, które wskazywały na konieczność diametralnie innych działań mających na celu wyłapywanie emisji CO2. Jest przecież udowodnione, że najwięcej CO2 pochłaniają lasy i tereny zadrzewione. Przecież drzewa do swojego rozwoju potrzebują właśnie ogromnych ilości dwutlenku węgla, aby w procesie biosyntezy przerobić go na masę drzewną.
Jeżeli włodarze UE nie przyjmą tych faktów do wiadomości i nie zmienią polityki energetycznej opartej na „zielonym ładzie” doprowadzą do sytuacji, że energia elektryczna będzie bardzo droga, i tym samym stanie się nieosiągalna dla wielu mieszkańców UE.
Jest jeszcze drugi scenariusz -NASTANIE CEMNOŚĆ. Wtedy będzie ekologiczne…
Ciemne strony energii ze słońca
OZE -wielkie koszty utylizacji
Protest energetyków w Warszawie
OZE zabraknie pierwiastków rzadkich
Stanowisko "S" ws zawieszenia opłat za CO2
Europa na kolanach, brakuje energii
Chiny otwierają nową elektrownię węglową
Kryzys energetyczny nie tylko w Niemczech
Astronomiczne ceny prądu i gazu
Tajna narada-jak ratować system energetyczny
Sutuacja energetyczna ww Polsce i na Świecie
Wiadomość tą wyświetlono 1509 razy.