
Dodano: 7 Październik 2013r. 11:13
Przed biurowcem firmy i na ulicach Torunia protestowali pracownicy koncernu ENERGA. Domagali się utrzymania dotychczasowych miejsc pracy, poważnego traktowania przez kierownictwo podpisanych umów społecznych, a także zakończenia "wiecznej restrukturyzacji".
Punktualnie, w samo południe około 200 pracowników firmy zebrało się przy budynku głównego biurowca ENERGI w Toruniu (ul. Bema). Choć zebrani mieli z sobą i na sobie różne emblematy związkowe (ze zdecydowaną przewagą NSZZ"S"), to jednak zgromadzenie zostało pomyślane jako protest wszystkich zatrudnionych. Przewodniczącym ustanowiono Piotra Grążawskiego z Brodnicy. Po wystąpieniach liderów dwóch związków zawodowych: NSZZ"S" Józefa Adamczewskiego i NSZZ Pracowników Energetyki Piotra Bębnowskiego, którzy przypomnieli o rozmaitych nie dotrzymywanych przez zarząd firmy uzgodnieniach, o pogarszających się warunkach pracy, groźbie likwidacji stanowisk pracy i nieustannej presji. Adamczewski wezwał do odważnego wsparcia związków zawodowych. Przypomniał, że to właśnie nieustępliwość działaczy doprowadziła w przeszłości do sukcesu w postaci Umowy Społecznej (m.in. gwarantującej na jakiś czas zatrudnienie) ale też niezdecydowanie spowodowało ewidentne próby obchodzenia postanowień umowy. Upominał, iż nie możemy się zgodzić na zastępowanie pracowników ENERGI firmami z zewnątrz, dla których energetycy będą ... przygotowywali front robót. Po nich głos zabrał także wiceprzewodniczący Zarządu Regionu Toruńsko-Włocławskiego Janusz Dębczyński. Wyraził pogląd, iż kryzysowa sytuacja w ENERDZE wpisuje się w cała serię konfliktów prowokowanych wobec polskiego świata pracy. "Na naszych oczach jest marnowany wysiłek pokoleń i niszczony narodowy majątek - grzmiał Dębczyński. Następnie przekazano mikrofon przewodniczącemu sekcji krajowej energetyków Romanowi Rutkowskiemu. W ekspresyjnym, momentami dramatycznym wystąpieniu zaapelował aby nigdy nie wątpić w możliwość obrony swojego miejsca pracy, aby poczuć się współgospodarzem, nie godzić się na kolejny - tym razem gospodarczy rozbiór Polski. Zdaniem Rutkowskiego obecną ENERGĄ rządzą ludzie niekompetentni, a ich plany gospodarcze opierają się jedynie na ograniczaniu zatrudnienia.
Po wystąpieniach pracownicy ENERGI, poprzedzani "konduktem żałobnym" niosącym czerwoną trumnę z napisem ENERGA przeszli pod Urząd Miasta Torunia, gdzie zostali bardzo uprzejmie i z dużym szacunkiem przyjęci przez wiceprezydenta Zbigniewa Fiderewicza. Ten zapewnił, że sprawy energetyków znajdą wsparcie w działaniach władz Torunia. Także przed Urzędem doszło do wystąpienia posła Zbigniewa Giżyńskiego (PiS), który oprócz słów aprobaty dla akcji pracowników, jako winnych ogólnego bajzlu wskazał rządzącą ekipę. Następnie zebrani przeszli pod Urząd Marszałka Województwa, gdzie przekazano petycję i... zostawiono trumnę. Po tym przewodniczący rozwiązał zgromadzenie.
Tekst i foto - Piotr Grążawski
Dlaczego wychodzę na ulicę!!!!
Dramatyczny list pracownika Energa:
ENERGETYKU OTWÓRZ OCZY
Szukam słów, aby do Was dotrzeć, abyście wreszcie otworzyli oczy i zobaczyli co się wokół Was dzieje. Już nie ma żartów. Już czas pomyśleć co z nami będzie. Już czas obudzić się. Już czas wykrzyczeć i pokazać swoje niezadowolenie z powodu braku rozmów o naszym bycie, a przede wszystkim z powodu likwidacji miejsc pracy i masowych zwolnień w Grupie.
Rozpoczęto bieg prywatyzacyjny. Zapowiedziano w pierwszym kroku sprzedaż 35% akcji. Dla nas pracowników jest to ten jedyny moment, jedyna i niepowtarzalna okazja, aby powiedzieć a wręcz wykrzyczeć całą prawdę o naszej Firmie i naszym losie. Wszyscy, którzy będą chcieli kupić nasze akcje, chcą informacji o sytuacji w Firmie. I nie tylko ojej kondycji finansowej, ale też o prawdziwych relacjach między pracownikami a zarządem. Wszystko co do przyszłych inwestorów dociera to jest fałszywy przekaz przygotowany przez służby piar i doradców zarządu. Naszego głosu na zewnątrz nie słychać. O naszej strasznej codzienności a wręcz drodze przez mękę ludzie poza Grupą nic nie wiedzą. Energetycy zawsze byli mądrą częścią narodu, tworzyli przemysł nowoczesny i rozwojowy. Nie możemy oddać naszego pola bez walki. Nie mogą nas zniszczyć w ciszy i przy naszym pokornym milczeniu. Wielu z nas jest posiadaczami akcji tej Firmy, jesteśmy właścicielami więc nasze oburzenie jest tym bardziej uzasadnione. Pamiętacie hasło naszych ojców: „nic o nas bez nas". Czas zacząć tak myśleć i żądać tego co się nam prawnie należy!!!!
To zarządy przy pomocy super drogich kancelarii prawnych żonglują prawem, udają że z nami rozmawiają na trudne tematy restrukturyzacyjne, a tak naprawdę to robią wszystko aby umowy wewnętrzne i prawo pracy obchodzić i doprowadzić do likwidacji jak największej liczby miejsc pracy. Dla nich liczą się tylko wskaźniki ekonomiczne. Tylko, że te wskaźniki są realizowane wyłącznie naszym pracowniczym kosztem. My tracimy a oni zyskują niebotyczne nagrody roczne. Oficjalne plany na ten rok to zlikwidować 500 etatów a w perspektywie kilku następnych lat to zejście z 10 tyś. pracowników do 5-6 tyś. Najbardziej dotknie to EOP bo to największy segment. Już dzisiaj w segmencie EOP-u sprzedaje się ludzi z 7 spółek wykonawstwa, w samym EOP-ie sprzedaje się do spółek ,. baniek mydlanych" ludzi z działów administracji. Ruszono nawet tych, których dotychczas uważano za najbezpieczniejszych bo elektromonterów w SPNS-ach. Dalsze rozmontowanie SPNS-ów będzie polegało na likwidacji pracy dla ludzie z wydziałów usług specjalistycznych. Ale to już było wiadome, bo było planowane. Ostateczne rozwiązanie problemu nieefektywności z SPNS-ów nastąpi po likwidacji eksploatacji, a jest to niestety już dzisiaj najłatwiejsze w tym czarnym scenariuszu przygotowanym dla SPNS. W oszukańczym planie zaproponowanym w SPNS-ach proponuje się ludziom IPO i przyjęcie propozycji samo zatrudnienia pod ogłupiającymi nazwami np.: bądź gotowy na przyszłość, bądź partnerem, bądź przedsiębiorcą, bądź nowoczesnym biznesmenem i utwórz miejsce pracy dla siebie i kolegi. Tylko zanim zrobisz elektromonterze kochany krok spójrz co zrobiono z partnerami biznesmenami w TOO i pomyśl z kim chcesz zawierać umowę. Gdyby były w Polsce listy pracodawców kłamczuchów to Oni byliby na pewno liderami!!!
Nie możemy się dawać ciągle bezkarnie okłamywać. Przecież zarządy robią to już piąty rok. Oni kłamią, mataczą, nie dotrzymują słów wypowiadanych publicznie i pisanych w listach, komunikatach do pracowników. Okłamują także naiwną naszą kadrę kierowniczą. Im wmówili, że są menadżerami, że należą do elity zarządczej, że są ich oczami i rękoma. Dzisiaj strach kierowników jest tym większy im większe jest tempo likwidacji miejsc pracy ich podwładnych. Bo nagle zobaczyli, że wkrótce pracy zabraknie dla nich, bo kim będą mieli zarządzać? Tylu kierowników do wystawiania zleceń nie potrzeba a przecież tak naprawdę to są znacznie drożsi niż elektromonterzy. Tylko patrzeć jak staną się kolejną nieefektywnością w spółce. I to już będzie koniec na tym poziomie redukcji struktur koncernu. Jeśli ktoś myśli, że to już będzie spokój to jest głupi. Po tym rozwiązaniu ruszą masowe redukcje na wyższych poziomach, l tak to będzie lecieć aż ktoś odważny i mądry to przerwie. Mam nadzieję, że my z dołu tej koncernowej struktury to przerwiemy, bo inaczej to będziemy tylko mogli cieniutkim głosem zaśpiewać refren za Elektrycznymi Gitarami:
To już jest koniec, nie ma już nic,
Jesteśmy wolni, możemy iść.
To już jest koniec, możemy iść,
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic.
Wiadomość tą wyświetlono 2745 razy.